Czujesz się czasem gorszy, przeglądając zdjęcia innych fotografów na Instagramie? Masz wrażenie, że Twoje portfolio wypada blado przy cudzych „hitach”? W tym artykule pokażę Ci, dlaczego takie porównania nie mają sensu, jak zmienić perspektywę i przestać podcinać sobie skrzydła. Zamiast frustracji — konkretne rozwiązania, które pomogą Ci odzyskać spokój i skupić się na tym, co naprawdę ważne.
Subskrybuj kanał na Youtube!
„Czy ja naprawdę się do tego nadaję? Moje zdjęcia są takie przeciętne…” – brzmi znajomo? Każdy, nawet najbardziej doświadczony fotograf, choć raz w życiu pomyślał coś podobnego. I choć wielu się do tego nie przyzna, to taka jest prawda. W tym artykule (opartym na odcinku mojego podcastu) porozmawiamy o zazdrości, porównywaniu się do innych i sposobach na zdrowe podejście do swojej fotograficznej ścieżki.
To temat uniwersalny i bardzo aktualny. W czasach, gdy jesteśmy bombardowani obrazami sukcesu, piękna i perfekcji, nietrudno poczuć się niewystarczająco dobrym. Szczególnie w branży artystycznej, gdzie efekt końcowy zależy nie tylko od naszych umiejętności, ale też od warunków zewnętrznych i emocji.
Najczęściej pojawiają się podczas scrollowania Instagrama. Widzimy perfekcyjne kadry, wymuskane sesje, malownicze plenery, a potem patrzymy na swoje portfolio i czujemy, że jesteśmy „nie dość dobrzy”. Ale czy naprawdę widzimy całą prawdę?
Społecznościowe wycinki rzeczywistości to tylko fragment. Każdy fotograf – nawet ten przeciętny – z tysięcy zdjęć wybierze kilka najlepszych i publikuje je, tworząc wizerunek „geniusza”. To nie talent – to selekcja. Nie daj się więc łapać na pułapkę perfekcji z Instagrama.
Dodatkowo, algorytmy promują treści, które już się sprawdziły, czyli te, które zdobyły popularność. Oznacza to, że nawet przeciętny fotograf, który trafił z jednym postem, może być nieustannie promowany, dając fałszywy obraz własnej działalności.
Zastanów się: jak długo fotografujesz? Rok? Dwa? Trzy? A teraz porównujesz się do kogoś, kto ma 10 czy 15 lat doświadczenia. Takie osoby nie tylko miały więcej okazji, by się rozwinąć, ale też mają inne zlecenia, większy budżet reklamowy, bardziej atrakcyjnych klientów i plenery. Oni są po prostu na innym etapie, a niekoniecznie „lepsi”.
Zmiana tej perspektywy to klucz. Zamiast czuć się gorszym, zrozum, że jesteś w innym miejscu na tej samej drodze.
A co najważniejsze: to Ty możesz być tym „bardziej doświadczonym” fotografem już za kilka lat. Proces budowania marki i warsztatu nie trwa wiecznie. Każdy etap jest ważny i każdy niesie coś wartościowego.
Każdy ślub to inna historia. Łatwiej zrobić piękne zdjęcia, gdy mamy do dyspozycji zachwycającą salę, idealne światło i dekoracje od topowych florystek. Ale największą wartością fotografa nie jest to, jak dobrze wypada w idealnych warunkach, ale jak potrafi wyciągnąć dobre zdjęcia z trudnych sytuacji.
To właśnie umiejętność pracy z brakiem czasu, słabym oświetleniem czy zwyczajnym otoczeniem odróżnia rzemieślnika od mistrza. Władanie narzędziami, kreatywne podejście i umiejętność narracji robią różnicę.
Stałość to klucz. Nie jedno hitowe zdjęcie, ale umiejętność konsekwentnego dostarczania wartości.
Zajrzałem kiedyś na stronę kilku „topowych” fotografów ślubnych. Ich Instagram wyglądał jak marzenie, ale całe reportaże…? Rozczarowanie. Brak emocji, przeciętna jakość, nudne kadry. Czasem jedno dopracowane zdjęcie z wieloma lampami robi całą robotę, ale reszta? Bez polotu.
Dlatego – zanim zaczniesz się porównywać – sprawdź pełne reportaże tych, których podziwiasz. Często rzeczywistość weryfikuje social media.
To doświadczenie może być bardzo oczyszczające. Pozwala zdjąć z siebie presję i zrozumieć, że każdy fotograf ma lepsze i słabsze momenty. Nie ma czegoś takiego jak perfekcja w każdym kadrze.
Granica między inspiracją a zazdrością jest bardzo cienka. Jeśli czujesz, że obecność jakiegoś fotografa na Twoim feedzie Cię frustruje – odobserwuj. Szczególnie jeśli działa w Twoim regionie i czujesz, że to konkurencja. Nasz mózg traktuje to jak zagrożenie – zamiast inspiracji pojawia się lęk.
Nie musisz obserwować wszystkich. Wystarczy kilka kont, które realnie Cię rozwijają, edukują lub motywują. Więcej nie znaczy lepiej. Czasem mniej bodźców = więcej spokoju i przestrzeni na twórczą pracę.
Fotograficzne grupy na Facebooku? W większości – toksyczne bagno. Brak wsparcia, krytykanctwo, zero empatii. Nie licz na feedback, który pomoże Ci się rozwinąć. A już na pewno nie licz na klientów z takich grup.
Zamiast tego – zainwestuj swój czas w budowanie marki, edukację, rozwój. Poszukaj mentoringu, szkoleń, realnych kontaktów z osobami, które Cię wspierają. Twórz sieć pozytywnych relacji, nie oceniaj, nie porównuj. W ten sposób zbudujesz znacznie więcej.
Nie porównuj się do innych. Porównuj się do siebie sprzed roku. Zobacz swoje stare zdjęcia. Jeśli dziś zrobiłbyś je inaczej – to świetnie. To znaczy, że się rozwijasz.
Zapisuj swoje postępy. Prowadź dziennik fotograficzny, nawet krótki. Zapisuj, co Ci się udało, co byś zrobił inaczej. To świetna forma samomotywacji i rozwoju.
Nie musisz być najlepszym fotografem w Polsce, ani nawet w swoim mieście. Nie musisz mieć konkursów na koncie, ani miliona followersów. Wystarczy, że trafisz do właściwych klientów, którzy pokochają Twój styl.
Zadbaj o marketing. Mów o sobie. Pokaż kim jesteś. Klienci wybierają ludzi, nie tylko zdjęcia.
I nie musisz tego robić sam. Skorzystaj z pomocy specjalisty, jeśli nie czujesz się dobrze w promowaniu własnych usług. Reklamy na Facebooku, prosta strona internetowa, dobrze napisany opis usług potrafią zdziałać cuda.
Nie liczy się, kto pierwszy, ale kto konsekwentnie robi krok za krokiem. Buduj swoją markę spokojnie, rozwijaj warsztat, szlifuj komunikację i nie porównuj się do innych. Wszystko przyjdzie z czasem.
Najważniejsze pytanie brzmi: czy jesteś lepszy niż byłeś rok temu? Jeśli tak – gratulacje. Idziesz do przodu. To jest sukces. Mały, ale trwały.
„Czy ja naprawdę się do tego nadaję? Moje zdjęcia są takie przeciętne…” – brzmi znajomo? Każdy, nawet najbardziej doświadczony fotograf, choć raz w życiu pomyślał coś podobnego. I choć wielu się do tego nie przyzna, to taka jest prawda. W tym artykule (opartym na odcinku mojego podcastu) porozmawiamy o zazdrości, porównywaniu się do innych i sposobach na zdrowe podejście do swojej fotograficznej ścieżki.
To temat uniwersalny i bardzo aktualny. W czasach, gdy jesteśmy bombardowani obrazami sukcesu, piękna i perfekcji, nietrudno poczuć się niewystarczająco dobrym. Szczególnie w branży artystycznej, gdzie efekt końcowy zależy nie tylko od naszych umiejętności, ale też od warunków zewnętrznych i emocji.
Najczęściej pojawiają się podczas scrollowania Instagrama. Widzimy perfekcyjne kadry, wymuskane sesje, malownicze plenery, a potem patrzymy na swoje portfolio i czujemy, że jesteśmy „nie dość dobrzy”. Ale czy naprawdę widzimy całą prawdę?
Społecznościowe wycinki rzeczywistości to tylko fragment. Każdy fotograf – nawet ten przeciętny – z tysięcy zdjęć wybierze kilka najlepszych i publikuje je, tworząc wizerunek „geniusza”. To nie talent – to selekcja. Nie daj się więc łapać na pułapkę perfekcji z Instagrama.
Dodatkowo, algorytmy promują treści, które już się sprawdziły, czyli te, które zdobyły popularność. Oznacza to, że nawet przeciętny fotograf, który trafił z jednym postem, może być nieustannie promowany, dając fałszywy obraz własnej działalności.
Zastanów się: jak długo fotografujesz? Rok? Dwa? Trzy? A teraz porównujesz się do kogoś, kto ma 10 czy 15 lat doświadczenia. Takie osoby nie tylko miały więcej okazji, by się rozwinąć, ale też mają inne zlecenia, większy budżet reklamowy, bardziej atrakcyjnych klientów i plenery. Oni są po prostu na innym etapie, a niekoniecznie „lepsi”.
Zmiana tej perspektywy to klucz. Zamiast czuć się gorszym, zrozum, że jesteś w innym miejscu na tej samej drodze.
A co najważniejsze: to Ty możesz być tym „bardziej doświadczonym” fotografem już za kilka lat. Proces budowania marki i warsztatu nie trwa wiecznie. Każdy etap jest ważny i każdy niesie coś wartościowego.
Każdy ślub to inna historia. Łatwiej zrobić piękne zdjęcia, gdy mamy do dyspozycji zachwycającą salę, idealne światło i dekoracje od topowych florystek. Ale największą wartością fotografa nie jest to, jak dobrze wypada w idealnych warunkach, ale jak potrafi wyciągnąć dobre zdjęcia z trudnych sytuacji.
To właśnie umiejętność pracy z brakiem czasu, słabym oświetleniem czy zwyczajnym otoczeniem odróżnia rzemieślnika od mistrza. Władanie narzędziami, kreatywne podejście i umiejętność narracji robią różnicę.
Stałość to klucz. Nie jedno hitowe zdjęcie, ale umiejętność konsekwentnego dostarczania wartości.
Zajrzałem kiedyś na stronę kilku „topowych” fotografów ślubnych. Ich Instagram wyglądał jak marzenie, ale całe reportaże…? Rozczarowanie. Brak emocji, przeciętna jakość, nudne kadry. Czasem jedno dopracowane zdjęcie z wieloma lampami robi całą robotę, ale reszta? Bez polotu.
Dlatego – zanim zaczniesz się porównywać – sprawdź pełne reportaże tych, których podziwiasz. Często rzeczywistość weryfikuje social media.
To doświadczenie może być bardzo oczyszczające. Pozwala zdjąć z siebie presję i zrozumieć, że każdy fotograf ma lepsze i słabsze momenty. Nie ma czegoś takiego jak perfekcja w każdym kadrze.
Granica między inspiracją a zazdrością jest bardzo cienka. Jeśli czujesz, że obecność jakiegoś fotografa na Twoim feedzie Cię frustruje – odobserwuj. Szczególnie jeśli działa w Twoim regionie i czujesz, że to konkurencja. Nasz mózg traktuje to jak zagrożenie – zamiast inspiracji pojawia się lęk.
Nie musisz obserwować wszystkich. Wystarczy kilka kont, które realnie Cię rozwijają, edukują lub motywują. Więcej nie znaczy lepiej. Czasem mniej bodźców = więcej spokoju i przestrzeni na twórczą pracę.
Fotograficzne grupy na Facebooku? W większości – toksyczne bagno. Brak wsparcia, krytykanctwo, zero empatii. Nie licz na feedback, który pomoże Ci się rozwinąć. A już na pewno nie licz na klientów z takich grup.
Zamiast tego – zainwestuj swój czas w budowanie marki, edukację, rozwój. Poszukaj mentoringu, szkoleń, realnych kontaktów z osobami, które Cię wspierają. Twórz sieć pozytywnych relacji, nie oceniaj, nie porównuj. W ten sposób zbudujesz znacznie więcej.
Nie porównuj się do innych. Porównuj się do siebie sprzed roku. Zobacz swoje stare zdjęcia. Jeśli dziś zrobiłbyś je inaczej – to świetnie. To znaczy, że się rozwijasz.
Zapisuj swoje postępy. Prowadź dziennik fotograficzny, nawet krótki. Zapisuj, co Ci się udało, co byś zrobił inaczej. To świetna forma samomotywacji i rozwoju.
Nie musisz być najlepszym fotografem w Polsce, ani nawet w swoim mieście. Nie musisz mieć konkursów na koncie, ani miliona followersów. Wystarczy, że trafisz do właściwych klientów, którzy pokochają Twój styl.
Zadbaj o marketing. Mów o sobie. Pokaż kim jesteś. Klienci wybierają ludzi, nie tylko zdjęcia.
I nie musisz tego robić sam. Skorzystaj z pomocy specjalisty, jeśli nie czujesz się dobrze w promowaniu własnych usług. Reklamy na Facebooku, prosta strona internetowa, dobrze napisany opis usług potrafią zdziałać cuda.
Nie liczy się, kto pierwszy, ale kto konsekwentnie robi krok za krokiem. Buduj swoją markę spokojnie, rozwijaj warsztat, szlifuj komunikację i nie porównuj się do innych. Wszystko przyjdzie z czasem.
Najważniejsze pytanie brzmi: czy jesteś lepszy niż byłeś rok temu? Jeśli tak – gratulacje. Idziesz do przodu. To jest sukces. Mały, ale trwały.
👉 Bezpłatny Terminarz Fotografa: https://www.jonaszolszewski.pl/olszewskiterminarz
👉 Kurs Fotografii Ślubnej: https://www.jonaszolszewski.pl/olszewski-kurs-fotografii-slubnej/
👉 Preset, którego używam: https://www.jonaszolszewski.pl/olszewskipreset
👉 Photonesto (galeria zdjęć dla Twoich klientów) 14 dni za darmo: https://www.photonesto.com/nowe-konto/zaproszenie/jonasz-olszewski/