Czy na myśl o kolejnym weekendzie w rytmie „Miłość w Zakopanem” czujesz zniechęcenie? Zastanów się – czy przypadkiem nie bierzesz na siebie zbyt dużo? Dwa, trzy, a czasem nawet cztery śluby pod rząd? A może jesteś już na takim etapie, że chcesz uciec z tej branży, choć jeszcze niedawno byłeś nią zachwycony?
Ten artykuł nie jest dla każdego – ale może być ważny właśnie dla Ciebie.
Subskrybuj kanał na Youtube!
W 2021 roku, po pandemicznym 2020, wiele par przełożyło swoje śluby. Nie miałem serca odmawiać – po ludzku, po finansach i z lojalności wobec klientów. Efekt? Dwa, trzy śluby pod rząd, cztery w tygodniu. I to, co wtedy przeżyłem, zostawiło ślad.
Pamiętam momenty, kiedy kilka dni po maratonie leżałem w łóżku bez sił. Oglądałem YouTube, nie będąc w stanie zrobić absolutnie nic. Mój organizm się zbuntował. To było fizyczne i psychiczne wypalenie.
Dostajesz wiadomość od pary – są zachwyceni Twoimi zdjęciami, widzieli Cię u znajomych i chcą Ciebie na swoim ślubie. Termin wolny, ale… dzień przed lub dzień po już masz zlecenie. Dylemat. Odmówić? Trudno, bo to przecież „tylko” dzień więcej. A jednak – to może być jeden dzień za dużo.
Kiedy mówię o maratonach ślubnych, nie mam na myśli tylko fizycznego wyczerpania. Chodzi o coś więcej:
Utrata radości z pracy: Pocątkowo śluby są jak ulubione chipsy – pyszne, wyczekiwane. Ale spróbuj jeść chipsy codziennie przez trzy miesiące. Zaczynasz ich nie znosić. Podobnie ze ślubami – bez przerw, tracisz dystans i radość.
Spadek kreatywności: Nasza kreatywność ma swoje limity. Nie jesteś w stanie być twórczy trzy dni z rzędu na najwyższych obrotach.
Brak regeneracji: Dwa-trzy dni ślubów = dwa-trzy dni koniecznego odpoczynku. A przecież w poniedziałek powinieneś już obrabiać zdjęcia, pisać maile, zarządzać firmą.
27 godzin na nogach w 3 dni – stoisz, chodzisz, nosisz sprzęt. Plecy, stopy, barki cierpią.
Hałas przez kilkadziesiąt godzin – nawet najlepsze stopery nie wygłuszą wszystkiego.
Ból pleców – prawie każdy fotograf/filmowiec, którego znam, to odczuwa. Czasem trzeba brać leki, żeby w ogóle pojawić się na zleceniu.
Spadek odporności – ja w 2021 byłem chory niemal cały czas. Zmęczenie niszczyło mój organizm.
Znam dziesiątki historii fotografów i filmowców, którzy po 5-6 latach działalności w branży wypalili się zupełnie. A przecież większość z nas zaczynała tę drogę z pasją. Kochamy tę pracę, bo daje niezależność, kontakt z emocjami, twórczość i dobre zarobki. Więc dlaczego tak wielu z nas chce z niej uciec?
Moim zdaniem – właśnie przez maratony ślubne. Zbyt wiele zleceń, zbyt mało przerw, zbyt mało odpoczynku.
Zarabiasz dobrze – super. Ale przyzwyczajasz się. I nagle, kiedy chcesz ograniczyć liczbę ślubów z 40 do 20, okazuje się, że musisz podwoić ceny. A to już nie takie proste, bo tracisz klientów z polecenia, którzy spodziewają się niższych stawek.
To błędne koło – zarabiasz więcej, żyjęs na wyższym poziomie, ale nie możesz zrezygnować z tempa, bo boisz się stracić to, co już osiągnąłeś.
Od początku przyjąłem zasadę: zawsze dzień przerwy między zleceniami. Dzięki temu:
Robię maksymalnie 25 ślubów rocznie.
Zaczynam sezon w marcu, kończę w listopadzie.
Mam wolne grudzień, styczeń i luty – pełna regeneracja, czas na inne projekty.
To pozwala mi zachować zdrowie, świeżość i radość z pracy.
W czasie wolnym od ślubów tworzę podcasty, kursy, rozwijam inne aspekty mojego biznesu. Ale możesz też iść w zupełnie inną stronę – nowa pasja, drugi biznes, podróże, relacje. Masz przestrzeń, by żyć i oddychać.
Masz każdy weekend zajęty – co to oznacza?
Brak spotkań towarzyskich, grillów, koncertów.
Odcinasz się od rodziny i znajomych.
Trudniej o życie prywatne, wyjazdy, relaks.
Odcinając się na 100%, a nie 50% (np. mając tylko jeden dzień z weekendu zajęty), tracisz ogromną część życia. I to nie przez rok – tylko przez lata.
Zarabiasz nieco mniej.
Budujesz portfolio wolniej.
Musisz lepiej planować finanse i wydatki.
Być może trudniej dopasować się do rynku, który działa „sobotami”.
Ale to inwestycja w długowieczność Twojej kariery.
Fotografia ślubna to maraton, nie sprint. Jeśli chcesz być w tej branży latami, a nie sezon czy dwa, musisz myśleć długoterminowo.
Wypalenie, kontuzje, problemy rodzinne i zawodowe – to nie są abstrakcje. To realne skutki źle zaplanowanej pracy.
Nie twierdzę, że moje podejście jest jedynym słusznym. Ale wiem, że mi uratowało karierę, zdrowie i pasję. Wiem, że można zarabiać dobrze, robić świetne zdjęcia i nie wypalić się po kilku sezonach.
Zachęcam Cię, byś spojrzał na swoją pracę z dystansu. Przeanalizuj, ile ślubów robisz, ile odpoczywasz, ile masz czasu dla bliskich. Może czas coś zmienić?
👉 Bezpłatny Terminarz Fotografa:
https://www.jonaszolszewski.pl/olszewskiterminarz
👉 Kurs Fotografii Ślubnej:
https://www.jonaszolszewski.pl/olszewski-kurs-fotografii-slubnej/
👉 Preset, którego używam:
https://www.jonaszolszewski.pl/olszewskipreset
👉 Photonesto (galeria zdjęć dla Twoich klientów) – 14 dni za darmo:
https://www.photonesto.com/nowe-konto/zaproszenie/jonasz-olszewski/